czwartek, 1 kwietnia 2010

Leniwy czwartek. A przecież nie powinno mnie już tu być, w czerwonym ukochanym szlafroku ni z mokrymi włosami. Z kawą, bo senność potworna. I zasłuchanej w szemranie muzyki - jakże ambiwalentnej do mojego nastroju! czyli: smęcąco-usypiającej. 3-11 Porter i jego "Surround me", znalezione zupełnie przypadkiem na stronie White Plate, gdzie szukałam przepisu na keks.

Czemu więc tak siedzę? Czy dlatego, że moje 13 balkonowych okien lśni w słońcu, bo korzystając z nieobecności Tych Pryszczatych wymknęłam się na taras i wreszcie je umyłam, a teraz siedzę dumna i blada, podziwiając me dzieło? Czy "do nic nie robienia" usprawiedliwia mnie nagłe zejście mego wysłużonego odkurzacza? I to przed samymi świętami??? 

I na koniec rzecz najokropniejsza: dlaczego zwolniłam się z myślenia, przerzucając ten ciężar na innych? Pod prysznicem, w trakcie myślenia nad organizacją nadchodzących dni, wpadłam na iście szatański pomysł: niech Młodzi wymyślą, co chcą robić, włącznie z menu, aż do soboty! 

A potem, jak zobaczyłam iście szatański błysk w oku Młodego, przemknęła mi takowa myśl przez głowę, czy to aby dobry pomysł?.......

W oczekiwaniu będę sobie słuchać słodko szemrzącej po frrrrrrrancusku Carli Bruni :)


6 komentarzy:

  1. wolałabym chyba patrzeć na czyste okna balkonowe niż na bezduszne zakratowane ekrany monitorów, no ale ... wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma;
    w każdym razie chciałam tylko jedno powiedzieć - baw się tym czasem niespiesznym, poobserwuj decyzje choćby nietrafne; przecież nie zawsze musi być tak samo;
    pozdrowienia świąteczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie lubię czekać... ale przy takich dźwiękach to miło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu,
    dlatego jeszcze dałam sobie jeden dzień, aby być TU, jutro już będzie TAM, tłumy i zakupy, ale też pieczenia ciast...

    Ściskam serdecznie :)))) i świątecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi,

    już prawie cały dzień mi tak szemrze i jeszcze nie mam dosyć .... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja Droga A.:)
    Przypomniał mi się taki dowcip zasłyszany u Magdy Umer.(chyba) Wersja przyblizona.
    Dwie kobiety rozmawiają ze sobą. Jedna mówi, wiesz, tak mnie męczy to codzienne myslenie , tylko myslec i myślec, masz pojęcie? Na co druga- A ja to robie kotlety na trzy dni i potem niech sobie sami odgrzewają..
    Więc Aniu spoko, nalezy nam się kochana to szemranie, jak nic.Jakoś mi się chwilowo poprawiło,oby na dłuzej. Sciskam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja droga B.,

    wpis Twój przeczytałam w kolejce nr 2, gdy już z kotletami na te 3 dni stałam, odstawszy swoje w kolejce nr 1, a pewien pan [hmmm... przystojny zresztą...] co i rusz zerkał, z czego ja to się śmieję...:))))

    Jako żywo, nie wiem, w której z postaci mam się odnaleźć ;))))))))

    OdpowiedzUsuń