Leniwy czwartek. A przecież nie powinno mnie już tu być, w czerwonym ukochanym szlafroku ni z mokrymi włosami. Z kawą, bo senność potworna. I zasłuchanej w szemranie muzyki - jakże ambiwalentnej do mojego nastroju! czyli: smęcąco-usypiającej. 3-11 Porter i jego "Surround me", znalezione zupełnie przypadkiem na stronie White Plate, gdzie szukałam przepisu na keks.
Czemu więc tak siedzę? Czy dlatego, że moje 13 balkonowych okien lśni w słońcu, bo korzystając z nieobecności Tych Pryszczatych wymknęłam się na taras i wreszcie je umyłam, a teraz siedzę dumna i blada, podziwiając me dzieło? Czy "do nic nie robienia" usprawiedliwia mnie nagłe zejście mego wysłużonego odkurzacza? I to przed samymi świętami???
I na koniec rzecz najokropniejsza: dlaczego zwolniłam się z myślenia, przerzucając ten ciężar na innych? Pod prysznicem, w trakcie myślenia nad organizacją nadchodzących dni, wpadłam na iście szatański pomysł: niech Młodzi wymyślą, co chcą robić, włącznie z menu, aż do soboty!
A potem, jak zobaczyłam iście szatański błysk w oku Młodego, przemknęła mi takowa myśl przez głowę, czy to aby dobry pomysł?.......
W oczekiwaniu będę sobie słuchać słodko szemrzącej po frrrrrrrancusku Carli Bruni :)
wolałabym chyba patrzeć na czyste okna balkonowe niż na bezduszne zakratowane ekrany monitorów, no ale ... wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma;
OdpowiedzUsuńw każdym razie chciałam tylko jedno powiedzieć - baw się tym czasem niespiesznym, poobserwuj decyzje choćby nietrafne; przecież nie zawsze musi być tak samo;
pozdrowienia świąteczne!
Ja nie lubię czekać... ale przy takich dźwiękach to miło :)
OdpowiedzUsuńAniu,
OdpowiedzUsuńdlatego jeszcze dałam sobie jeden dzień, aby być TU, jutro już będzie TAM, tłumy i zakupy, ale też pieczenia ciast...
Ściskam serdecznie :)))) i świątecznie!
Mi,
OdpowiedzUsuńjuż prawie cały dzień mi tak szemrze i jeszcze nie mam dosyć .... :)
Moja Droga A.:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się taki dowcip zasłyszany u Magdy Umer.(chyba) Wersja przyblizona.
Dwie kobiety rozmawiają ze sobą. Jedna mówi, wiesz, tak mnie męczy to codzienne myslenie , tylko myslec i myślec, masz pojęcie? Na co druga- A ja to robie kotlety na trzy dni i potem niech sobie sami odgrzewają..
Więc Aniu spoko, nalezy nam się kochana to szemranie, jak nic.Jakoś mi się chwilowo poprawiło,oby na dłuzej. Sciskam:)
Moja droga B.,
OdpowiedzUsuńwpis Twój przeczytałam w kolejce nr 2, gdy już z kotletami na te 3 dni stałam, odstawszy swoje w kolejce nr 1, a pewien pan [hmmm... przystojny zresztą...] co i rusz zerkał, z czego ja to się śmieję...:))))
Jako żywo, nie wiem, w której z postaci mam się odnaleźć ;))))))))