środa, 13 stycznia 2010

Powroty bywają ciężkie. Powroty bywają przyjemne. Powroty bywają zaskakujące.

Te i wiele innych emocji przeżywam po powrocie do domu, po dwóch tygodniach spędzonych w innym świecie, w innym otoczeniu, w innej kulturze. Ciężko, bo trzeba znieść trud kilkugodzinnego lotu przez ocean... Przyjemne, bo tak naprawdę nie ma to jak w domu... Własne łóżko, lampa, kanapa.... I zaskakujące: morze śniegu... I jest mi cieplej niż tam, w Houston...

Jak oprzytomnieję i dojdę do siebie po jet lag, napiszę więcej. A na razie witam w Nowym Roku... :)



4 komentarze:

  1. Nareszcie !!!!! Witamy , witamy i o zdrowie pytamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja witam gorąco!!!!! :)

    A zdrowie? Kaszlemy, kaszlemy... Ach, te amerykańskie przeciągi.....

    OdpowiedzUsuń
  3. I brak koszulki pod koszulką:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. och, muszę jakieś odkopać na sobotnią wizytację u dziadków, bo znów mi się dostanie za zaniedbywanie dzieci!

    OdpowiedzUsuń