Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Tak mawiał mistrz suspensu, ja też się w niego zabawię i opowiem ciąg dalszy historii o świstku.
Otóż świstek został dostarczony rano do przedszkola, a honor R i w sumie naszej rodziny uratowany dzięki mojej bystrości. Złapałam nieszczęsny świstek z blatu i zbiegłam na dół do garażu w szlafroku i potarganym włosie, modląc się, by żaden z sąsiadów nie wyprowadzał psa/wychodził do pracy/cofał się do domu po zapomnianą aktówkę* [niepotrzebne skreślić].
R zaś wrócił z kolejnym świstkiem z przedszkola i mówi: "Tamten świstek to był pikuś, za to ten jest najważniejszy!"
Moja droga A. zapusciłam się , przepraszam , nie komentuje na bieżąco, wybacz.Ale to wszystko przez wypełnienie duzych ilosci roznych karteluszek , oswiadczen , zaswiadczen i swistkow. Z powazaniem B&I
OdpowiedzUsuńMoja droga... B.? I.?
OdpowiedzUsuńMoje drogie,
wybaczam, wybaczam, wystarczy, iż wiem, że jesteś/jesteście ze mną myślami :)
Zupełnie spokojnie mozesz pisac do mnie w formie pojedynczejhe, he..
OdpowiedzUsuńNo chyba ,ze rozdajesz słodycze to wtedy podwojnie proszę:)
OdpowiedzUsuńMoja droga B.,
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, iż nasze łącza mocno się wczoraj przegrzały i Twoje posty [hi hi, najpierw napisałam "psoty", co Freud na to???] odczytałam dopiero teraz.
Ależ oczywiście, że jak słodycze, to tylko podwójnie [ja też mam chyba rozdwojenie jaźni, aaaa chorobę dwubiegunową], a nawet ostatnim pączkiem jestem skłonna się z Tobą podzielić :)