wtorek, 6 kwietnia 2010

Święta, święta i po świętach... Jak szybko minęły, a tyle przygotowań,  jeszcze w sobotę pieczenie mięsa i ciast [bo przygotowanie rożnych smakołyków wcześniej, w Wielki Piątek, uważam za ciężką próbę na mym sumieniu, zbyt ciężką, więc się nie wodzę na pokuszenie...]. Keks wychodzi wspaniały [przepis ze strony White Plate, polecam!], mazurki znowu nie... To znaczy ciasto jest pyszne, ale znów "dałam ciała" z polewami. Zwłaszcza z czekoladową, a lukrowa była w miarę ok, nawet nie taka słodka, z dodatkiem soku z cytryny, ale cóż - nie przypadła do gustu mym dzieciom... "Na drugi raz po prostu kup polewę" - poradziła mi Młoda...

Niedzielę zaś cały dzień - z wyjątkiem oczywiście na uroczyste śniadanie i popołudniową "przegryzkę" spędziliśmy w ogrodzie u dziadków. Ptaszki świergoliły, uganiały się motylki, dzieci szukały "zajączka", a starszyzna rozciągnęła się w fotelach... I tak upłynął dzień pierwszy. Dzień drugi upłynął równie leniwie, choć już nie w ogrodzie. Wieczory umilał mi sezon 1 Przyjaciół. I tak upłynęły święta.

A dziś... Ruszyły taśmociągi. I te korporacyjne, i te domowe. Znowu te same ścieżki, czynności... Tylko mój kumpel odkurzacz "strzelił focha" i wziął się zepsuł, jak wiecie. No nic, wymienię go na lepszy model. Modlę się tylko, aby R. nie włączył się do rozważań, na jaki.  Jego interesują wyłącznie modele z dużą ilością przełączników, wyłączników, bajerów, byle błyskało, świeciło na maksa i miało wyświetlacz. A mój odkurzacz ma po prostu odkurzać!  Z punktu A do punktu C poprzez punkt B! Ale wytłumacz facetowi kobiecą logikę....




8 komentarzy:

  1. "Przyjaciele" są super :):):) potrafią umilić każdy wieczór, ranek, noc i w ogóle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się cieszę, że moje święta minęły; może gdybym miała "przyjaciół" byłoby inaczej; pozdrawiam poświątecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Mała Mi,

    uwielbiam ten serial, uwielbiam go oglądać na wyrywki, od końca, od początku, wzdłuż i poprzek... :)

    A Amerykanie to nawet mają grę, na DVD, gdzie można się popisać znajomością Przyjaciół, cytatami, wydarzeniami. Ja za bardzo się nie popisałam, nooooo, aż tak dobrze się ich nie znam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Anno,

    ja w sumie też z ulgą wróciłam do codzienności... Wreszcie zabawki co najmniej na 8 godzin pozostaną tam, gdzie je ułożyłam... Ugotuję to, co lubię... Wreszcie zrozumiem to, co czytam... Bo w domu pełnym ludzi trudno czasem o spokój...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy to pocieszające będzie, ale moja sąsiadka też miała problem z czekoladową polewą na mazurku. Zazdroszczę Ci tego ogrodu u dziadków (chcę mieć własny i chociaż raz w życiu - nawet będąc dużą dziewczynką - szukać zajączków).
    Co do odkurzacza - to fakt zauważyłam, że niektórzy stawiają na efekty wizualne, ale nie w postaci odkurzonej podłogi a kosmicznego wyglądu sprzętu :D Szczęśliwie w moim odkurzaczu skończyły się jedynie worki. On sam jeszcze działa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuro,

    Ja też o tym marzę, o własnym ogródku, nawet wielkości przysłowiowej chusteczki do nosa, żeby bosą stopę w trawie zanurzyć... Poranną kawę i wieczorne wino wypić...

    Ale potem myślę sobie - dom poza Wielkim Miastem, dowożenie dzieci do szkoły, korki... Zaczynam więc powoli upiększanie tarasu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga "matko bandy trojga",
    Ty wiesz........służę radą i pomocą:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Justyno!

    O Tobie myślałam!!!! :)

    OdpowiedzUsuń