Pożegnałam właśnie miniony rok. Oczywiście w przenośni. Wczoraj zakupiłam nowy kalendarz na biurko, by odliczał za mnie dni, które tak szybko mijają...
A w życiu dochodzę jakoś do siebie. A może nie za bardzo. Po powrocie dopada mnie co i rusz myśl, że oto mija rok od otrzymania dyplomu, a ja nadal w domu. Oooo, nie żebym narzekała na nudę! Ale czuję, że muszę robić coś więcej...
Nic to, Baśka, dobrze będzie. W piątek przypada kolejne spotkanie Koła Matek Miejskich, właśnie jesteśmy w trakcie załatwiania spraw organizacyjnych, czyli menu i wina. Miejsce znane, godzina też i repertuar. Szykuje się wieczór poetycki przy Magdzie Umer :) I jak tu narzekać????
Moja droga A.
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie czas na pracę, spokojnie, na razie i tak masz mnóstwo obowiązków. Ciesz się więc tym, co niesie zycie. Miłego wieczoru w babskim gronie, zazdroszczę:))
Moja droga B.,
OdpowiedzUsuńcieszę, cieszę się i dlatego chyba tak ciężko będzie mi się z tym rozstać...