poniedziałek, 14 grudnia 2009

Za oknami prószy śnieg, w domu już świąteczna atmosfera - mamy już choinkę, przepiękną jodłę. Tak, tak, u nas wyjątkowo wczesne przygotowania. Mamy w sumie mało czasu, by nacieszyć się śniegiem, choinką - w święta wylatujemy za Wielką Wodę i liczymy raczej na cieplejsze klimaty. Nie pytajcie się mnie tylko, proszę, co się działo przy rozplątywaniu lampek i wieszaniu bombek...

Ja zaś wpadłam w niczym nieuzasadniony szał sprzątania i wyrzucania, czym wprawiłam R. w osłupienie. Nie wierzył własnym oczom, gdy wczoraj wieczorem wzięłam się za szorowanie kryształków przy żyrandolach. A zupełnie zaniemówił, gdy na jego propozycję zapakowania czegoś i złożenia w piwnicy, odpowiedziałam, że nie ma już żadnego składowania "na zaś".

Dla równowagi muszę zacytować znalezione właśnie pewne powiedzenie japońskie [efekt czystki w gazetach]
Chcesz być szczęśliwy jeden wieczór - upij się, szczęśliwy przez cały rok - ożeń się [?????], ale jeśli chcesz być szczęśliwy przez całe życie - załóż sobie ogród.

Oczywiście, pozornie te dwie rzeczy - porządkowanie [a raczej UPORZĄDKOWANIE] i ogród - nie mają ze sobą nic wspólnego. Otóż mają, drodzy państwo, mają. Do tych dwóch rzeczy dążę. I osiągnę to prędzej czy później.

Aha, nie mam nerwicy natręctw. To a propos sprzątania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz