sobota, 7 listopada 2009

Potrzeba matką wynalazków. I kopalnią pomysłów jest. Tak! [ta maniera to skutek oglądania  jednym ciągiem trzech odcinków "Domu nad rozlewiskiem"...].

Po pierwsze:  coraz poważniej myślę o zakupie psa-przewodnika. Jeśli nie teraz, to za parę lat na pewno. Jako MANIACZKA słowa pisanego we wszelakiej postaci oraz posiadaczka słabego wzroku jestem narażona na to, że niedługo stanę się POSIADACZKĄ szkieł jak dna od butelek...

Po drugie: powiązane niejako z tresurą. Postanowiłam, że trzeba Młodego [tego najmłodszego] nauczyć czytać. Bo nie dość, że wzrok będzie mi szwankował, a i głos stracę.

O tym wszystkim tak sobie myślałam, gdy patrzyłam na naszą rodzinę po wyprawie do E.[a niby po prezent dla koleżanki Młodej!], gdy w domu zapadła cisza, każdy zasiadł ze swoją knigą, cholera, tylko Młody niepiśmienny...

2 komentarze:

  1. To i tak masz dobrze ,ze tylko J, ci został do obsługi. U mnie wszyscy chcą zeby im czytac. A mi kto poczyta?????

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu rozwiązanie upatruję w tresurze B. ;)

    OdpowiedzUsuń