wtorek, 17 listopada 2009

...a może reset?...

Czy nie  macie czasami wrażenia, że czujecie się jak gorsza kopia samego siebie?

Przeczytałam powyższe zdanie i brzmi ono fatalnie, bez sensu... Oho, myślicie, ta znowu ma Dzień Małego Biednego Misia, ileż można! Wiecie co? To nie jest DMBM, to Dzień Wielkiego Wściekłego Misia! To dzień, kiedy moje własne JA wścieka się na moje JA POWINNOŚCIOWE. I odwrotnie. Że leniwa jestem, że rozmemłana, niezorganizowana. Że mam ochotę uciec sama od siebie. I w dodatku to jest najgorsze, że sama sobie zgotowałam taki los. Że nie otoczenie jest "be", że wszyscy się na mnie uwzięli. Nie. To wszystko "wina" mego wnętrza....

OK. Jest jeden czynnik zewnętrzny, a nawet dwa. Dwa wielkie rozłożyste pająki, które dawno powinny sczeznąć, usadowiły się w dwóch strategicznych miejscach, czyli przy naszych domofonach. Sprawiły, że  wychodzę teraz o co najmniej 3 minuty dłużej z domu, bo gdy sięgam ręką do przycisków,  waham się dłuższy czas, bo nigdy nie wiem, czy mnie nie zaatakują?

PS Nie przyjmuję do wiadomości żadnych porad w stylu "Jak oswoić pająka?", niestety cierpię na arachnofobię i żadne wyjście na sushi mnie z tego nie wyleczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz