czwartek, 15 października 2009

... subiektywny przegląd prasy...

Czwartek. C jak DF, czyli czwartkowy Duży Format. Zdążyłam przeczytać pobieżnie, ale dwa artykuły zwróciły moją uwagę. Jeden to reportaż z obrony pracy doktorskiej o. Rydzyka [miodzio!], a drugi, o wiele bardziej porywający tematycznie, to niezwykła historia jednego z egzemplarzy stradivariusa - obecnie najdroższego egzemplarza na świecie - z wątkiem polskim. Pasja, ludzka chciwość, niezwykłe losy...

Mnie najbardziej uderzył jeden wątek. Otóż pewien popularny dziennikarz i satyryk amerykański w drodze do pracy mężczyznę z keybordem, który zaintrygował go swoimi umiejętnościami, ale również i tym, że nikt nie zwrócił na niego uwagi, nikt nie zatrzymał się, nie docenił jego kunsztu ani talentu. Dziennikarz wpadł na pomysł niecodziennego eksperymentu. "Poprosiłem jednego z najlepszych na świecie muzyków, by zagrał najpiękniejsze w świecie utwory w metrze, w godzinach szczytu. Chciałem zobaczyć, czy mamy jeszcze w sobie wrażliwość na piękno. Czy spiesząc się do pracy, potrafimy przystanąć, jeśli dzieje się coś niesamowitego".

Artysta zagrał rzeczywiście po mistrzowsku. W ciągu 40 minut minęło go 1097 osób. Zatrzymał się tylko JEDEN mężczyzna. Wirtuoz, którego bilety sprzedają się po ok 100 dolarów, zarobił w sumie ... 32 dolary i 17 centów... Dziennikarz, który to opisał, dostał za swój artykuł "Perły przed śniadaniem" Nagrodę Pulitzera. A co to mówi o nas?

Ten wirtuoz to Joshua Bell. Wystąpi w Polsce w październiku, grając oczywiście na wspomnianym powyżej stradivariusie.

Ta historia przypomniała mi też, że niedługo na ekrany kin wchodzi film  "Solista" z Jamie Foxxem i Robertem Downeyem Jr o utalentowanym skrzypku, który zachorował na schizofrenię. Niestety, tak się potoczyły jego losy, że wylądował na ulicy, zarabiając graniem na skrzypcach i wiolonczeli. I pewnego dnia usłyszał go pewien dziennikarz... 

Hmmm.... Nie mogę podać linków do ww artykułów, bo na stronie GW "wisi" jeszcze poprzednie wydanie, to szybciutko skorzystam i zachęcę do przeczytania w takim razie wywiadu z Andrzejem Mogielnickim [tekściarzem Lady Pank] oraz fragmentu z nowej książki o Marlenie Dietrich [epizod ze Zbyszkiem Cybulskim].

Dla zaciekawionych:
http://wyborcza.pl/1,75480,7116835,Mogielnicki__Nikt_nie_rodzi_sie_teksciarzem.html
http://wyborcza.pl/1,75480,7116418,Zybulski.html

Dobra, koniec wymądrzania się, zmykam do garów...



4 komentarze:

  1. Moja Droga A. miej litosc! Skąd ja mam brac Ten czas na To czytanie Tych swietnych ksiązek , periodykow,artykułow??? Od rana stoję juz przy garach a zaraz zmykam do pracy , wczesniej idę zrobic sie na" bostwo" w zakresie oczu i paznokci.A kiedy czas na czytanie???? Nie mow ,ze po pracy bo pralka woła a i deska zaraz za nią sie do mnie usmiecha. A poza tym dzis czwartek wiec powyginam smialo ciało wieczorkiem.I nie mów ,ze w drodze do pracy , bo jak wiesz uwage mam podzielną ale droga sliska i trzymac się będę kierownicy. Pozdrawiam Cię Moja DRoga i tak naprawdę bardzo się cieszę ,ze tak własnie piszesz. Ty Moja skarbnico!


    wyginam smialo ciało wieczorkiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga B.,

    dla mnie jesteś i tak poza wszelką konkurencją, ze swoją wiedzą zawodową, umiejętnościami kulinarnymi, kosmiczną zdolnością do wynajdywanie niesamowitych okazji ciuchowych i nie tylko! Nie mówiąc o wyginaniu ciała. Śmiało. I w zakresie robienia się na bóstwo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholerka, Aniu o kim piszesz???Chyba nie znam...a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja droga B.,

    a niech ja Cię tylko w realu spotkam, to sobie to i owo wytłumaczymy!!! ;)

    OdpowiedzUsuń