czwartek, 29 października 2009

Odstawiłam wczoraj wieczorem komputer [no, prawie mi się to udało....], choć Rodzina Soprano czeka, czeka... No może się doczeka, do żelazka, hmmmmm...

Wpadłam w klimaty japońskie. Nie po raz pierwszy zresztą, ale o tem - potem. To kraj tak egzotyczny i tak odmienny, kulturowo, obyczajowo i ekonomicznie, tak fascynujący, że wizyta tam to jedno z moich marzeń. Ale, ale... Skończyłam wczoraj wspomnienia jednej ze słynniejszych współczesnych gejsz, Mineko Iwasaki, "Gejsza z Gion". Nieodmiennie, za każdym razem, jestem pod wrażeniem niewzruszonych zasad panujących w tym świecie, gdzie wszystko poukładane i ma swoje miejsce. Gdzie każdy gest ma swoje znaczenie, a zwykłe "otwieranie" i "zamykanie" drzwi [a w zasadzie przesuwanie] to cały rytuał. Bycie gejszą to zaszczyt, ale i ciężka praca nad sobą, nad doskonaleniem umiejętności konwersacji, grania na instrumentach, tańca...

Jak już jesteśmy w japońskich klimatach, nie mogę nie wspomnieć o Lizie Dalby, amerykańskiej antropolog, autorce książki "Gejsza" [i notabene konsultantce przy realizacji "Wyznań gejszy" Stevena Spielberga] i jedynej "nie japońskiej" kobiecie, która otrzymała tytuł gejszy!

A już zupełnie inne spojrzenie na Japonię, tę bardziej współczesną, możemy zobaczyć w książce Joanny Bator "Japoński wachlarz". To jej spostrzeżenia z dwuletniego bodajże pobytu w Japonii, mnóstwo ciekawostek z życia przeciętnego Japończyka. Mnie zafascynowało zjawisko "cosplay" czyli przebieranie się za postaci z mangi, anime, gier video czy filmów. Oczywiście, w tej chwili to już zjawisko globalne, konwenty cosplayers odbywają się już na całym świecie, ale sam fakt, że gdzieś tam, co tydzień , w pewnych miejscach Tokio, znajdujesz stado przedziwnie ubranych ludzi, dla których to właśnie jest sensem życia, jest absolutnie niesamowite!

Aha, za kinem japońskim nie przepadam, za krwawe jak na me gusty [myślę o Kurosawie głównie], R natomiast...

2 komentarze:

  1. Zgadzam się to toba droga A. jesli idzie o kino . Dla mnie Japonia jest zbyt...odległa. W zasadzie w kazdym zakresie. Jedynie kuchnia ..tak to jest to , co lubię.Ale ponoc człowiek zmienia się całe zycie , nie wszystko więc stracone...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, Bellu, wspomniałaś o kuchni, za którą wiele bym oddała.... Ach, sushi, sushi, mogłabym je codziennie jeść....

    OdpowiedzUsuń