wtorek, 27 października 2009

Mieszkam w mieście, wielkim mieście. Ale za oknem mam wielkie drzewo, gdzie regularnie pojawiają się dwa dzięcioły, by skontrolować stan kory. W ogródku sąsiadów widuję jeże i łasice [kuny?????].  Dalej są ogródki działkowe, pełne wróbli, sikorek, srok, kosów i nie wiadomo, czego jeszcze. Wystarczy odejść kilkaset metrów i mam las, pełen różnych śmiesznych ptaków, a gdy jest wyjątkowo spokojnie, można nawet dojrzeć stado sarenek...

Ale muszę przyznać, że ryjące sobie beztrosko w trawie stado dzików, które ujrzałam dziś na Kępie Potockiej, przebiło zdecydowanie okoliczną faunę i florę!

2 komentarze:

  1. Ja mam wokoł tylko same "baranki". Ale tak powaznie to całe mnostwo wszelakiego ptactwa mnie nawiedza , szczegolnie rankiem to widac.Czas zawiesic juz karmniki??

    OdpowiedzUsuń
  2. Bello,

    ja baranki toleruję jedynie na niebie ;)

    A co do karmników - sądzę, że niedługo trzeba będzie o tym pomyśleć...

    OdpowiedzUsuń