poniedziałek, 14 września 2009

... subiektywny przegląd prasy...

Uwielbiam te chwile, kiedy zasiadam sobie w Empiku, cisza, spokój, cappucino i stosy gazet... I książek.. Często nawet pobieżny rzut oka ratuje mnie od pochopnego zakupu tak zachwalanego "bestselleru". Niech no tylko sobie przypomnę, kto reklamował na przykład "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy? Czas na superbabki". Ha, to wypisz, wymaluj ja [zołza, nie superbabka], więc ciekawa sięgnęłam, aby ją przewertować i dowiedzieć się, co za masochistyczny imperatyw kieruje moim R. No i to wyjaśnienie: "Tytułowa zołza nie jest jędzą ani wrednym babsztylem. Zołza to kobieta niezależna, która będąc w związku z mężczyzną, nigdy nie przestaje być sobą. Ma poczucie humoru i życzliwy charakter. ...". Hmmmm.... Nowa definicja słowa "zołza"?

I wiecie, co jeszcze jeszcze potrafi taka zołza-superbabka? Perfekcyjnie udawać orgazm wg instrukcji z niniejszego "bestselleru". To ja dziękuję, wolę być zołzą według starej definicji.

4 komentarze:

  1. He, he pozdro od "starej " zołzy....

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że stara gwardia trzyma się mocno ;)

    Ale moja droga Bello, czy czasem nie jesteś zmęczona zołzowaniem? Bo ja tak, chętnie bym wszystko odpuściła, darowała, nie pilnowała.... Co Ty na to? Buntujemy się? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie ty A. tam ja. Jak na siostrę "blizniaczkę" przystało. Daj tylko hasło gdzie i kiedy oraz ile kasy na ten bunt przygotowac:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bello,

    przyznaję, że popłakałam się ze śmiechu i ze szczęścia oczywiście, "ile kasy na ten bunt przygotować". To było piękne!!! :)

    Rozumiem, że dziś wieczorem ustalamy szczegóły???

    OdpowiedzUsuń