poniedziałek, 21 września 2009

Będzie króciutko, poniedziałkowo, po-weekendowo. Przeżyłam rano wstrząs. Pobudkę o 5.15... Młody wyjechał dziś do Gdańska na wycieczkę, a pociąg miał o nieludzkiej 6.53. Nie wiem, jakim cudem przygotowałam mu nieprzytomna kanapki, nie odnosząc przy tym ran ciętych ani kłutych.  Baaa, nawet nie wiem,  z czym mu te kanapki przygotowałam... A sprzątając pokój Młodego PÓŹNYM RANKIEM doszłam do wniosku, że Młody jest nieodrodnym dzieckiem swych rodziców [patologicznych zapominalskich:!] pod stertą gazet i książek odkryłam... aparat fotograficzny. Aparat fotograficzny, który miał zabrać na wycieczkę  i do którego baterii co i rusz zapominaliśmy dokupić, aż udało nam się to wczoraj!  Tacy byliśmy dumni, że pamiętaliśmy, żeby nie zapomnieć! I po co? Po co taki wysiłek mentalny???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz