czwartek, 31 marca 2011

Co tu kryć, nadchodzi! Wiosna!
 
Na wschodzie objawiła się boćkiem w gnieździe [widzianym przez R. w trasie, foty nie ma, prowadził bolid], w Polszcze centralnej, i nie tylko, kosami [jak doniosła nam zaprzyjaźniona niejaka AG; tu foty były], a w ramach szeroko pojętej autopsji także w WielkimMieście: oprócz much....brrrr... [zaraz pewnie wypełzną i pająki....BRRRRRRRR....], krokusów i zawilców w OkolicznymLesie także motylki! Cytrynek! Foty nie będzie, za szybko odleciał.....

Wiosna to dla Matki Polki czas pierwszych egzaminów Młodej, wybór gimnazjum, gdzie, z kim, dlaczego akurat to??? Matka Polka cieszy się, że właśnie niezłe liceum [które ma dosłownie za rogiem] otwiera właśnie gimnazjum, a Młoda znalazła się "w rejonie" [jako jedna z ...sześciu...]. Matka Polka zaczyna się tylko się zastanawiać, jak rozwiąże sprawę mycia okien.

I wreszcie sprawa najważniejsza, ogólnonarodowa, ogólnokobieca. Co tu kryć, czas na dietę. By nie kryć, a odkryć......

16 komentarzy:

  1. Lubię takie poczucie humoru jakie prezentujesz w tym wpisie:)) Mimo tych wałeczków (ojć) i brrrr pająków, chyba jednak lubimy te wiosnę? :))

    OdpowiedzUsuń
  2. ech, to ja już jestem spóźniona z dietą. Powinnam była zacząć 2 lata temu, żeby zdążyć przed tą wiosną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Droga A:))
    Diety dzień piąty, nie jest łatwo, bo ja lubię jeść, jak wiesz.Ale tu taki jeden śpiewa mi nad uchem "małą blondyneczką mi bądź".A ponieważ nie jest to mąż, to staram się:)
    PS. Kto to śpiewa? Taka mała zagadka kwietniowa. Buźka:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi do domu wlazły mrówki! Gorsze od pająków, bo pająki to pojedynczo występują i ogólnie są sympatyczne, a mrówkom na imię Legion. Ale wiosna i tak wyczekana i wytęskniona, zimowa kurtka zaległa w szafie - chce się żyć.
    No i problem diety mnie nie dotyczy - ja ewentualnie mógłbym taką działającą odwrotnie...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Anullo - ja tu kombinuję, jak się do Stolycy wybrać w odwiedziny do Ciebie, ale najpierw muszę urzędowe sprawy pozałatwiać i z Mężem ustalić, czy ten miesiąc wchodzi w grę (finansowo rzecz jasna). Szykuj się więc na jaką przerwę w diecie :) Bella chyba też :)

    Housbandzie - ja właśnie musiałam wykasować mrówki - pewnego poranka, mało brakowało, Mąż dostałby egzotyczne kanapki, bo jakoś im (mrówkom) się w nocy zachciało zajść do chleba!
    Płytka na owady Globol - działa błyskawicznie. Trzeba jedynie ostrożnie na początku, bo to ług jest - niektórzy mogą bardzo źle na to reagować.
    Nie lubię unicestwiać stworzonek, ale jeśli one pozbawiają mnie pożywienia - muszę walczyć o przetrwanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. aga_xy,
    Dziękuję bardzo za miłe słowa :))))

    Oczywiście, że kochamy!!! I jeszcze a propos wałeczków: w ramach walki z brzuchem uczęszczam na taniec brzucha. I ostatnio nasza kochana instruktorka rozśmieszyła nas (nooo, większość) propozycją takową: "A teraz falowanie brzuchem! Odnajdźcie mięśnie brzucha i zaczynamy partiami, najpierw te dolne, potem wyżej, tamte chowamy, a te wypinamy!". Moja odpowiedź na to wyzwanie trochę rozłożyła zajęcia, bo odparłam, że odnalazłam, ale ...trzy wałeczki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czarny (w)Pieprzu,

    ach, ja tak samo, bo zanim pomyślę, przemyślę... Na razie ćwiczę i nie jem po 19stej, co jest duuuuużym dla mnie wyzwaniem, gdy do łóżka zazwyczaj kładę się przed północą....

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja droga B.,

    nie będę ukrywać, że to właśnie Twoja decyzja o diecie była dla mnie impulsem! Niestety, na razie wertuję, wertuję książkę, ale coś nie mogę rozstać się z ...ach, bułeczką [ciemną, z ziarnami, ale zawszeć to PIECZYWO...], ... och, makaronem, ....ech, ryżem...

    A zagadka powiem Ci, wprawiła mnie w stan gotowości ducha i umysłu, lecz azaliż, nie wiem, co Ci śpiewać tak może, ach przez morze i ocean może???? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Desperate,

    osz, nie zazdroszczę, w zeszłym roku spędziłam dwa tygodniu w domku wraz z tymi stworzonkami i walką, by nie dostawały się do jedzenia....

    Ale zazdroszczę, że ty raczej w drogą stronę wolisz, w przypadku diet of course. Tu zapewne słychać dochodzące zewsząd kobiece jęki zazdrości....

    OdpowiedzUsuń
  10. Kuro Kochana,

    na diecie czy nie na diecie, czekam na Ciebie!!!!! Jestem gotowa na wszelakie wyzwania, w tym kulinarne! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja Droga A:))
    Rozczaruję Cię chyba, he, he..O małej blondynce śpiewał kiedyś pan Andrzej Zaucha. A teraz jakiś młody człowiek próbuje interpretować ten tekst, niejaki Kuba Badach.Tekst jest pana W. Młynarskiego oczywiście. U mnie wiesz, monotematycznie i monoautorsko. Jak nie Osiecka to Niemen albo Młynarski.No czasami, coś troszku innego ale raczej z rzadka.
    A wracając do tematu małej blondynki czyli diety, to jestem absolutnie w stanie ją zawiesić, na czas pobytu naszej koleżanki -Kury, w Varsovie. Tak więc dziewczyny dawajcie szybko znać co, gdzie, kiedy:))
    Tymczasem pozdrawiam i Aniu tak trzymaj :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja droga B.,

    jęk zawodu było słychać hen, hen... Ja już tu teorie przeróżne wysnułam, a tu.... No nic...

    Cieszę się, że jesteśmy zgodne, że poświęcimy WSZYSTKO [lub prawie wszystko], by godnie uczcić pobyt Kury Kochanej w stolycy! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Anulla właśnie wybieram się na fitness czy inne tam stepowanie, pierwszy raz w życiu na zorganizowane zajęcia i już sobie szykuję parę powiedzonek! Żeby mieć w zanadrzu jakby co! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow, zatem trzymam kciuki!!!!! :))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Stresy wiosenne? A kysz! Przegnaj tulipanami :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Po cichu dodam: plus czekoladowe od Grycana.... :)

    OdpowiedzUsuń