wtorek, 20 lipca 2010

Liczby. Fakty. Kolory.

Ponad dwadzieścia dni nad morzem. Późne poranne pobudki. Słońce i plaża. Wielki błękit wody, czasem turkusowy. Pływanie na plecach i wgapianie się w niebo. 

Trochę inna JA, opalona, z rozjaśnionymi od słońca i morskiej wody włosami. Myślami na wakacjach, realnie w bałaganie po remoncie, wciąż na kartonach i walizkach.

Oswajam się z nowymi kolorami [wyszły przepięknie, zwłaszcza fiolet u Młodej!], faktami [nowa praca R.] i liczbami [jego cotygodniowa trzydniowa nieobecność w domu]...

Welcome home :)

3 komentarze:

  1. To się nazywa ZMIANY. Mam nadzieję Anullo, że przywykniesz do liczb, bo kolory - jak widzę - zaakceptowane.
    Zrób zdjęcie fioletu i wrzuć. Ciekawa jestem. Chociaż na zdjęciu to będzie pewnie inaczej, niż w rzeczywistości.
    Rozmarzyłam się - tak dawno nie pływałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuro kochana,

    oj, tak, zmiany, zmiany... Powoli się adaptuję do wszystkiego...

    Jak tylko w miarę uporządkuję los petitos burdelos, zamieszczę zdjęcia jakoweś! :)

    OdpowiedzUsuń