Matka Polka wróciła z wojaży. Ustawiła w korytarzu czarną walizeczkę na kółkach [była dzisiaj bardzo dumna, poruszając się z nią po WielkimMieście, bo sytuowało ją to - w jej mniemaniu - w kaście Ludzi-Którzy-Właśnie-Gdzieś-Się-Wybierają-W-Bardzo-Ważnej-Sprawie]. A ona w sumie wyjechała w bardzo ważnej sprawie - by wziąć udział w niespodziankowej imprezie urodzinowej koleżanki z liceum. Bowiem nadchodzi TEN CZAS wejścia w TEN WIEK... Czyli czterdzieści lat minęło...
Matka Polka na czas imprezy stała się Kobietą Imprezującą. Już dawno się tak nie ubawiła, już dawno tyle nie wypiła, już dawno tyle nie wspominała...
Co prawda dzisiaj mocno nieprzytomna była i mało kojarząca, ale jako Niezmordowana Matka Bandy Trojga dzielnie trzymała się na dzisiejszym zebraniu w szkole, nie zdefraudowała klasowych pieniędzy i nie pomyliła klas swoich pociech.
A na koniec wspomnień czar, czyli uchylam rąbek tajemnicy surprise party... Bello, jakieś komentarze? ;))))))
Jaki piękny tort, taki zielony!:)))
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie: "Życie zaczyna się po czterdziestce":)
no u nas też była wywiadówka, ale jakoś nauczyłam się bojkotować takie imprezy; może dlatego, że nie ma tam takich stylowych ogórków!
OdpowiedzUsuń:) takie zmiany się przydają bardzo :) i podoba mi się ta kasta ludzi ;D
OdpowiedzUsuńOgór urodzinowy - tego jeszcze nie widziałam. Czy na czterdziestkę to już się ino dostaje wymowne kiszeńce zamiast słodkości :) ???
OdpowiedzUsuńAleż ten czas leci - tak sobie siedzę i uświadamiam: gdzie się podziało moje ostatnie dziesięć lat?? Gdzieeee..?
Fajnie Anullo, żeś się rozerwała. Chyba na jednej imprezie nie poprzestaniesz?
o rany, ale mi narobiłaś smaka na ogórka;0 lecę do lodówki.:)
OdpowiedzUsuńBEATTO,
OdpowiedzUsuńnieprawdaż, że ta zieleń piękna? A kto ogrem nie był, mógł zjeść tort tradycyjny [fragment tortu na zdjęciu], tort tradycyjny, na słodko i z odpowiednią ilością świeczek.
I powiem Ci, ja się dobrze czuję ze swoją czterdziestką, nie wiem, jak długo jeszcze, ale na razie jest ok :)
ANNO,
OdpowiedzUsuńja też nie lubię chodzić, ale tym razem musiałam się pokazać jako skarbnik klasowy i złożyć autografy pod niezliczoną ilością dokumentów razy dwa, bo Młodzież na zieloną szkołę wyjeżdza....
MAŁA MI,
OdpowiedzUsuńtak, super jest odreagować, nie tylko przy tak stylowych ogórkach, jak napisała Anna ;)))
KURO DROGA,
OdpowiedzUsuńazaliż rzeczywiście ogórki kształt mają freudowski, ale oczywiście na początek wjechał tort, było dmuchanie świec [matko, znów freudowsko...] i mnóstwo, mnóstwo pysznego jedzenia.
A ja mam jeden dzień na odtrucie [he, he] organizmu, bo jutro impreza z okazji 5 urodzin Młodego! Które nota bene dziś obchodzi :)
KASIU,
OdpowiedzUsuńogórek kiszony pyszna rzecz! Prawie zawsze mam je w lodówce :)
Moja Droga A.:)
OdpowiedzUsuńDopiero tak na dobre się obudziłam po tej imprezce.
Co to wieczór był??Mniam po prostu mniam.
Mina jubilatki po prostu bezcenna, warto było , naprawdę.No i reszta takze super a arcyksiążę pachnący Angel....sni mi się po nocach. Zapach , zapach Aniu ...ehhhh....:))))))
Mówisz, Bello, o naszym koledze, księdzu proboszczu? ;)))
OdpowiedzUsuńJa nadal nieprzytomna, coś działam w życiu realnym, ale na zwolnionych obrotach...
anullo, ja sobie założyłam, że już zawsze będę "po czterdziestce", niezależnie od wieku;)
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę tak popiszecie i nie będę mogła się doczekać tej "pocztrdziestki" :D
OdpowiedzUsuńSto lat dla młodego, Anulo!!! Trochę spóźnione, ale na dzień imprezy zdążyłam :)
Beatto,
OdpowiedzUsuńja też mam taką nadzieję, że młoda duchem długo, długo pozostanę :)))
Kuro droga,
OdpowiedzUsuńprzecież teraz czterdziestka to "nowa 30stka"! ;)
Dziękuję za życzenia, właśnie głowa mnie już boli, czy zdążę ze wszystkim, czy jedzenia i picia starczy...
Ale jak znam siebie, panikuję "na zaś", zdążę na czas z siekaniem sałat, sprzątaniem i wyprasowaniem "kreacji" na wieczór :)