poniedziałek, 17 maja 2010

poniedziałkowo...

Obudziłam się, w sypialni już przejaśniało. Spojrzałam na zegarek i rzekłam do R obracającego się na drugi bok: "Słuchaj, jest 7.15, ale super! Nie udało nam się zaspać, sama się obudziłam, mimo nie nastawiłam zegarka!". A R do mnie: "Co Ty opowiadasz, sobota jest...." i obrócił się na kolejny bok. Potem mi powiedział, że chwilę trwało, zanim zrozumiał, czemu taka zadowolona byłam.

I tak zasnęliśmy na kolejne dwie godziny, a życie domowe potoczyło się spokojnie bez nas: rodzeństwo wstało, podało Młodemu płatki, bo matka-sklerotyczka znów zapomniała uprościć sobie życie...

I tak spokojnie minął weekendu dzień pierwszy, a potem minął dzień drugi, tak leniwy, że zanim podjęliśmy decyzję o spacerze, lunął deszcz i tak zostało.... Co prawda, Młodzi wzdychali w niedzielny wieczór, dlaczego weekend trwa tylko dwa, więc odparłam złośliwie , że chyba po to, aby rodzice nie sfiksowali ;)  Ale ja myślę, że oni myśleli o poniedziałkowej klasówce z polskiego...

Generalnie ostatnio dużo myślę i to mnie męczy. Ostatni tydzień to nieustanne kombinowanie. Przyczyna prosta: remont części mieszkania, skutki skomplikowane: nakłady finansowe, psychiczne i czasowe. Nadszedł bowiem czas wyprowadzenia - symbolicznego, co prawda - Najmłodszego wraz z łóżeczkiem i całym jego dobytkiem  z naszej sypialni i umiejscowienie w pokoju wraz ze Starszym Bratem. Dokona się mała rewolucja, Młoda traci swój duży pokój na rzecz braci, a sama przechodzi do mniejszego, uprzednio pokoju Młodego... Część mebli na pewno się nie zmieści, co z nimi zrobić? Jakie kolory wybrać? Co dokupić? Gdzie ustawić?

Pytania, pytania... Dla mnie to czas działania, nadszedł czas na rzeczy do tej pory gdzieś tam schowane, abo się przydadzą, bo trzeba komuś oddać, a coś coś tam. NO MERCY!

6 komentarzy:

  1. no to zmiany zmiany; w tym kontekście szczególnie fajnie, że weekend spokojny

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już nawet zaczynam żałować, że minął, bo nadciągają nieustannie nowe rzeczy... Ale nie narzekam, w tym tygodniu będzie urozmaicenie i już się na niego cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anullo, tylko spokojnie i powoli, z przerwami na leniwe weekendy;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Beatto,

    mam w sobie niestety/stety duży pierwiastek lenistwa, nad którym staram się panować siłą woli, więc będę go stopniowo, delikatnie uwalniać ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Anullo -to chyba jakieś masowe ruszenie. Ja się wzięłam za zmiany w mieszkaniu - przemalowałam szafkę, zmieniłam jej funkcję kwietnika na siedzisko. Teraz dosychają szuflady, ja domywam benzyną ręce i nie mogę wietrzyć, bo zimno!
    Ale efekt całkiem całkiem.
    Jak tylko wszystko skończę - wrzucę wpis na bloga.
    Powodzenia - ciepło ściskam. Zmiany są fajne (ale tylko te fajne)!

    A teraz idę do Beatty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo, już widzę "oczyma wyobraźni", że będzie pięknie u Ciebie, Kuro :) Ale nie mniej czekam na potwierdzenie na Twoim blogu, czy nie mam omamów wzrokowych!

    W niedzielę siedzieliśmy trochę nad kolorami i ... tapetami, naklejkami na ścianę. Ja malować nie potrafię, ale za to jakie niesamowite rzeczy można znaleźć w necie!

    Pozdrawiam ciepło w te ...brrrr.... zalane deszczem dni!

    OdpowiedzUsuń