wtorek, 27 kwietnia 2010

Czasami nie rozumiem własnego organizmu. Ile razy dał mi do wiwatu, załóżmy po zjedzeniu czekolady, od razu widać. Albo gdy się nie wyśpię. Albo gdy się starzeję... Ooo, dajmy na to zeszły tydzień. Nagle zrobiło się chłodno, a złamana ręką boleśnie dawała o tym odczuć kilka dni wcześniej. A skoki ciśnienia i moja głowa? Mój globus?

A wczoraj?  Nic a nic. Nawet bólu głowy. Zaczęło padać w nocy bez żadnego ostrzeżenia. I całe szczęście, że na porządny spacer wybrałam się wczoraj. To jeden z punktów mojej odnowy, wiosennej odnowy: ruch, ruch, ruch i jeszcze raz ruch, nie tylko przy żelazku. Czy wskoczę na rower i czy w ogóle będę mogła już cokolwiek ćwiczyć, dowiem się w czwartek, po wizycie u ortopedy.

Punkt drugi odnowy - aby nie patrzeć rano w lustro z odrazą: sztyft z kofeiną pod oczy. Działa! Oczy jakby mniej podpuchnięte!

Punkt trzeci: dieta. Hmmm, będę rozważać.

Bo to nie jest kwestia mojego organizmu, to kwestia mego mózgu, mego myślenia, zmiany przyzwyczajeń - a to bywa najtrudniejsze...

16 komentarzy:

  1. Bardzo pozytywny przekaz Anullu. To mi się bardzo podoba.
    Ja też rozpoczęłam terapie ruchową, choć dopadła mnie jakaś wiosenna przeziębionka: boli gardło, katar i ogólne rozbicie. Postanowiłam sobie, że ( walnęło mi całkiem) będę ćwiczyć taniec brzucha i... ćwiczę od wczoraj. Zakwasy jak w kefirze :), ale czuje się lepiej.
    Co do diety, jeśli jej w ogóle potrzeba, polecam dietę opartą n niskim indeksie glikemicznym. Jest wspaniała, efektywna i nie daje efektu jo-jo, chyba, że ktoś sam siebie chce oszukiwać :)
    Sprawdzona- polecam.
    Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do całkowitego zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Droga A.:)
    Zawstydzasz mnie, hmm tego , no tam..
    W każdym razie jestem z Tobą, możesz liczyc na wsparcie w kazdej postaci.
    Zrobię coś ponad codzienną gimnastykę kregosłupa.A i o diecie pomyślę, tzn. już myślę od jakiegoś czasu ale na samym myśleniu daleko nie zajadę w tej kwestii.
    Trwaj więc przy swoim!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Starzenie spokojnie ignoruj. Proces ten rozpoczął się tuż po narodzinach, czyli, jak to mówią, dawno i nieprawda...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anullo, jestem - jak i Beatta - zdania, że starzenie się to proces w stu procentach naturalny. Jest piękny i ...całkowicie nieunikniony. Nie usprawiedliwia on rzecz jasna zaniedbywania się i z tej racji wszelkie poprawiające nastrój działania są ze wszech miar wskazane. Krótko: masz się dobrze czuć.
    Ja diet nie stosuję, bo jakoś tak wyszło, że wyrobiłam w sobie nawyki: mniej solę (podobno można odwyknąć od soli w trzy dni), cukrów niedużo spożywam, bo no... jak wsunę za dużo to po prostu mnie mdli. A najlepsze jest to, że bardzo wolno jem (od zawsze tak mam) i w tym podobno jest jakaś metoda.
    Ale, czy ja wiem... To jest niemiłe, gdy zostaję sama przy stole bo wszyscy już zapomnieli, że jedli, albo zeżrą mi całą pizzę z pudełka, albo wszystko jem zimne :(.

    OdpowiedzUsuń
  5. dieta- u mnie już trzeci miesiąc w stanie rozważania... a ja przekształcam się w jakąś gąbkę... ze skórki pomarańczy... buuu

    OdpowiedzUsuń
  6. Moto,

    jestem pod wrażeniem Twej nauki tańca brzucha! Podobno strasznie ciężko "ruszyć z miejsca", czyli wprawić w ruch biodra, o dziwo.

    Myślę, myślę nad dietą, coś właśnie pomiędzy dietą opartą na niskim indeksie [a więc w stylu Diety South Beach, prawda?] a białkową, bo nabyłam knigę pana Duncana. A przede mną jeszcze lektura "Francuzki nie tyją"...

    A z nogą myślę dobrze będzie i jak wsiądę na rower.... :) Dziękuję za życzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja droga B.,

    ech, moja droga, wiesz, że droga moja może być wyboista, zwłaszcza że na mej drodze czyha ptasie mleczko, jak dziś, nie?

    Ale grunt to czynić kroki, pierwsze, kolejne, ale się nie poddawać... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Beatto,

    ignoruję ten proces, jak mogę [w pewnych granicach oczywiście], nie dałam się przekonać, że przeciwzmarszczkowe to powinnam już po 25+, ale myślę, że teraz w okolicach 40, już czas...

    OdpowiedzUsuń
  9. Kuro Domowa,

    właśnie, właśnie, dobrze napisałaś: ważna jest zmiana nawyków, wydaje się błahych, a jednak istotnych, jak ograniczenie soli lub wolniejsze jedzenie [pomimo że mogą objeść człowieka bez litości ;)].

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu,

    z tą nieszczęsną skórką jest już tak, że nawet bardzo, bardzo młode dziewczyny ją mają... Podobne różne są przyczyny i różne sposoby walki z nią.

    O matko, jak dobrze, że nie mogę chodzić w mini! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Anullo
    -właśnie o tej diecie myślałam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, widzisz, to dobrze, nawet odpowiednią książkę posiadam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Tu Kura z pracy - Anullo, mam nadzieję, że nie przesadzasz z tą dietą (a - tak mi się skojarzyło, czy to w tej diecie potrzebne są papierki lakmusowe?). Ja wczoraj napiekłam dwie i pół blachy ciasteczek, z których dzisiaj został 1 (słownie: jeden) grzybek. Znaczy - ciasteczko w tym kształcie. W moim przypadku żadna dieta nie istnieje. Nie umiem i już :)
    Daję znać co do zakładek - już są. Tu: ZAKŁADKI
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kuro kochana,

    myślę, myślę o diecie, w jej ramach będę jutro testować przepis na gofry ;))

    Zakładki cudne, przepiękne! Wysłałam już maila "zapytajnego" na kontakt@artefaktoria.com :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Anullo - maila nie trzeba, wystarczy do mnie pisać :) ale powiem Ci że mnie, Kochana, jednak uratowałaś tym mailem. Okazało się, że przekierowania, jakie były ustawione na firmowej poczcie przestały działać. Gdyby nie Ty nie odkryłabym tego! I nie wiedziałabym, że tam korespondencja czeka! Dziękuję z całego serca! Kura z pracowni.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kuro,

    ależ nie ma za co! :)))))))

    OdpowiedzUsuń