czwartek, 25 lutego 2010

"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni..."  Och, nie ma tak dobrze. Ale nie jest źle! Zawieźliśmy dziś Młodą do babci, by się kurowała.. chciałoby się powiedzieć na wiejskich jajkach, ale Młoda nie z takich, o nie! W życiu nie zjadła ni kawałka jaja, a gdy w weekend tradycyjnie R smaży jajecznicę, zatyka demonstracyjnie nos i za Chiny Ludowe nie zje z nami śniadania przy jednym stole.

Ale, ale, u babci jest pod dobrą opieką, zaraz jej babcia zacznie podtykać różne frykasy, no i gotować to, co Młoda lubi. I bardzo dobrze! Młoda jest największym niejadkiem w domu i odkąd siedzi na "chorobowym", jada to samo, czyli rosołek, naleśniki, rosołek, naleśniki, rosołek, tortille z serem. Rosołek przelewa i wylewa mi się uszami...

Z radością zatem powitałam koniec ery "luzu kontrolowanego", rosołek przerobiłam na ostrą tajską i z niesamowitym entuzjazmem zabiorę się za prasowanie przy filmie "raczej dla dorosłych"!

2 komentarze:

  1. A na co przerobiłaś nalesniki??? Na tortillę po polsku??? hehe
    Pozdrawiam kobietę ,ktora ma luz konrolowany i tanczy nad deską ogladając film dla dorosłych:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa, dobre! :)

    Naleśniki mogę przerobić na roladki z serkiem i łososiem, na przykład. Oczywiście zostawiając kilka dla naleśnikożercy, czyli Młodego.

    Pozdrawiam Moją Wspaniałą Czytelniczkę :)
    Tańcząca z żelazkiem

    OdpowiedzUsuń