Spotkały się dziś trzy sąsiadki na parterze. W miarę młode [powiedzmy 40+] i sprawne. W miarę sprawne. Jedna: poślizgnęła się na chodniku, upadła, bolało przy chodzeniu - okazało się, że w kolanie odprysnął kawałek kości z przemieszczeniem... Druga: ja, znany przypadek, jeszcze tydzień w opasce i do przeglądu... A trzecia: sztuczne biodro, o kulach na razie, ostra rehabiliacja...
Postały, pogadały, wymieniły telefony na rehabilitację. Szkoda, że tylko ponarzekały... Dobrze, że ich przypadki mają dobre rokowania... A o filmach i książkach porozmawiamy przy innej okazji ;)
No nie!!! Czuję się pominięta.
OdpowiedzUsuńAniu , dobrze wiesz,ze mimo tego, że nie jestem sąsiadką to dobrze bym się komponowała w tym towarzystwie, z moją dyskopatią:)
Ach, moja droga B., jest tu do kupienia mieszkanie!!!
OdpowiedzUsuńI sądzę, że we cztery tworzyłybyśmy piękne kółko :)