środa, 27 stycznia 2010

Dzień pod znakiem komedii pomyłek. Rano dzwoni mama moja, pytając się, jakim to autobusem do nas dojechać, bo ona jest już gotowa, zaraz wychodzi z domu itepe. Zbaraniałam. "A po co dziś?". "No, jak to po co? Przecież dzisiaj jest u Młodego impreza z okazji Dnia Babci i Dziadka!" mama na to. A ja na to: "Ale to jutro!". Okazało się, że gdzieś w ciągu komunikacyjnym nastąpił błąd, ktoś komuś powiedział [albo i nie powiedział], że impreza jest 27 stycznia... Dobrze, że mama nie zadzwoniła już siedząc w bolidzie mknącym do Warszawy...

Wieczorem zebranie w szkole. Spokojnie, bo Młodzi leniwi są, ale zdolni, tylko u Młodego jako kwiat na bagnie - cholera, odwrotnie, ale jak??? - dostateczny z angielskiego. Niestety, wyrodna matka nie miała czasu, by umówić się na rozmowę z panem anglistą, ale obiecuję - w przyszłym semestrze to zadanie nr 1!

Ale, ale, o czym tu ja miałam... Aaaaa, o pomyłkach. Siedzę u Młodego, słucham wychowawczyni i tak się dziwię, co ona tak mówi: jutrzejsza zabawa, zabawa... Ale nic to. Po powrocie do domu rozmawiam telefonicznie z jedną matek z Młodego klasy i przekazuję jej, co było na zebraniu. Okazało się, że o niektórych rzeczach wiedziała, o innych nie wiedziała. I w końcu mówię do niej: "No, ale że przedstawienie  jutro o 18stej to wiesz?". "Jakie przedstawienie???" - ona na to. "Z okazji Dnia Babci i Dziadka" - odpowiadam. "Nieeeee, jutro nie ma żadnego przedstawienia, jest bal!".

Uprzejmie proszę o niepowiadamianie opieki społecznej....

2 komentarze: