poniedziałek, 7 grudnia 2009

Czas popędza jak szalony. Wiem, że nie jestem odkrywcza, nie mniej każdego dnia zaskakuje mnie to na nowo. Kiedy zaczął się grudzień? Wczoraj Mikołajki. Znów przeżyłam chwilę grozy z powodu mojej sklerozy... Prezenty oczywiście dawno zostały zakupione [jak na nasze standardy!], prawie wszystkie popakowane, ukryte. Jeden z nich tak dobrze, że nawet ja zapomniałam gdzie... Na szczęście, w drodze dedukcji i kilkugodzinnego miotania się po domu przypomniało mi się, gdzie to jeszcze mogłam wcisnąć te nieszczęsne płyty...

A tak w ogóle nie dzieje się nic. Pada sobie deszcz, Młody kaszle, ja piję kawę. Ot, zwykły dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz